Byłem wściekły. Rodzice wiecznie mi czegoś zabraniali! Z resztą, reszta watahy nie była lepsza.
-Alex, nie wychodź na dwór! Zimno ci będzie. - mówiła zatroskana mama.
-Nie przesadzaj! - pyskowałem jej. W końcu się zbuntowałem, i w wieku 1,5 roku wymknąłem się w nocy z jaskini prawie nie zauważony. Prawie, bo dostrzegłem kątem oka, jak Alfa watahy zerka na mnie z troską. Wiedziałem dlaczego mnie nie zatrzymywał. Jako jedyny rozumiał, że jestem takim a nie innym basiorem i potrzebuję wolności. Puściwszy mu perskie oko, opuściłem jaskinię. Wędrowałem, gdzie mnie łapy zaprowadziły. Było mi wszystko jedno, gdzie się znajduję, co robię i czym się żywię. Gardziłem innymi wilkami, ale w końcu życie samotnika zaczęło dawać się we znaki. Postanowiłem założyć własną watahę. Jednak nikt do tej watahy nie chciał dołączyć, prócz jednej nachalnej wadery, która wyraźnie się we mnie podkochiwała. Była nią Estera, która też należy do watahy Night. Uparcie po rozwiązaniu watahy podążała za mną. Gdy znaleźliśmy jakąś norę postanowiliśmy się w niej przespać. O dziwo całą noc nie spałem. W końcu jeszcze nocą, wstałem przespacerować się po lesie. Spotkałem śnieżnobiałą waderę z błękitnymi oczami. Patrzyła na mnie trochę nieufnie, ale w końcu zapytała:
-Kim jesteś?
-Alex. - odpowiedziałem nie przyjemnym tonem.
-Wędrujesz samotnie, czy należysz do jakiejś watahy? - dopytywała się.
-Nie należę do watahy ani też nie wędruję samotnie. Przyczepiła się do mnie jak rzep psiego ogona Estera. - opowiedziałem z obrzydzeniem.
-Estera? - zdziwiła się.
-Imię wadery to jest! - wytłumaczyłem tracąc cierpliwość.
-Dobra, dobra! Chcecie dołączyć do watahy Night? - spytała, starając się przybrać w miarę przyjazny ton.
-Możemy. Jak ci na imię? - spytałem tonem znudzonego słuchacza.
-Nura. - odpowiedziała z uśmiechem. Nie spodobało mi się jej zachowanie. Jeśli mieliśmy być przyjaciółmi to ona chyba nie wiedziała kim ja jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz